Fragmenty i cytaty



Cytaty z książki


„Savoir-vivre XXI wieku. Polityka okiem prowincjusza”
Michała MICHU Heppnera

Są felietony, które dzisiaj oceniam jako bardzo banalne i kiepściutkie. Nie wyrzuciłem ich jednak. Obrazują bowiem stan psychiczny piszącego. Niektóre wydarzenia, przyznaję, wywoływały moje wielkie wzburzenie.

Osobom zasiadającym przy wspólnym stole prawdziwą przykrość mogą sprawić nie niestosowne do potraw nakrycia czy sztućce, ale słowa. Polaków dzieli dzisiaj wszystko. Utrwala się też zasada, że nie można swojego zdania zmienić, a osoba mająca inną opinię na jakiś temat to nasz wróg.

Gafy. Rozśmieszają świadków niezręcznych sytuacji, ale mogą stać się zmorą dla osób, które je popełniają. Przytrafiają się chyba każdemu. Wielu z nas ma zapewne w pamięci wypowiedziane przez siebie słowa, których nigdy nie chcieliby wygłosić.

Dla tych, którzy najwięcej zrzędzą na swój los i otaczający ich świat, mam ważną informację: na świecie żyje około siedmiu miliardów ludzi, którzy mają gorzej od was.

Długo pracowałem z dziećmi i nasuwa mi się nieodparcie porównanie. Dzieci i polityków. Z pewnością każdy z nas zauważył kiedyś, że pięcio- czy sześciolatek zapytany, dlaczego ciągnął dziewczynkę za warkocze, zacznie odpowiedź od słów: „a bo ona…”. Czy u polityków nie występuje jakiś objaw zdziecinnienia? Niestety chyba nie. Jest to celowe cyniczne działanie, aby ukazać siebie w lepszym świetle poprzez umniejszanie wagi dokonań innych. Polskie piekło.

Teoria Darwina udowadniała, że przetrwać na świecie miały gatunki najlepiej przystosowane. Nie największe, najsilniejsze, ale takie, które potrafią sobie w różnych sytuacjach radzić. Krótko mówiąc – najmądrzejsze. Obserwując, co się dzieje we współczesnym świecie, zauważam coś jak gdyby odwrotny darwinizm. Najlepiej sobie radzą jednostki o nienachalnej inteligencji.

Jeżeli chcesz, żeby jakaś wiadomość stała się powszechnie znana, przekaż ją znajomemu (znajomej) ze słowami: „tylko nie powtarzaj tego nikomu!”. Bycie w posiadaniu tajemnicy często czyni nas w oczach rozmówców bardziej atrakcyjnymi towarzysko. Dlatego „w zaufaniu” lubimy dzielić się sekretem z innymi.

Tradycje i obyczaje się zmieniają. Nie sposób tego powstrzymać. Nie powinno się nawet tego robić. Poprzez zmiany rozwija się przecież cywilizacja. Ale… czy nie szkoda niektórych zanikających rytuałów?

Rozpowszechnianie niesprawdzonych wieści jest bardzo nieeleganckie. Tworzenie fałszywego obrazu innych ludzi celowo jest odrażające. Pamiętając o tym, starajmy się nie przyczyniać do ich powstawania. Lepiej może pogadać o pogodzie i urokach natury

W angielskojęzycznej definicji słowa gender musi się pojawić (ang. sex = płeć). W tej nauce nie ma naprawdę nic gorszącego ani tym bardziej deprawującego. Nasi posłowie zrobili z tego strasznie niebezpieczną ideologię. Powstało bardzo niemądre określenie genderyzm. Co oznacza? To samo, co utworzone od innych nauk słowa, na przykład: chemizm, matematyzm czy biologizm. Nie ma czegoś takiego!!!

Słyszę coraz częściej wypowiedzi różnego rodzaju prominentów, którzy wskazują, kto i za co powinien przeprosić. Kuriozalny wydaje mi się komentarz pewnego posła: „A za co pan minister przeprasza?”. Czyli przeprosiny to też coś złego! I to już zakrawa na paranoję. Pan minister powinien przeprosić za to, że przepraszał. No ja przepraszam!
          Okazuje się, że takie piękne, neutralne i łagodzące wiele sporów słowo może stać się także przyczyną waśni. Dziwne.

Napomknąłem niegdyś w tym cyklu, że rozmowy o pogodzie są tematem neutralnym, przez to bezpiecznym. Nie wywołują emocji i sporów, jakie są często efektem dyskusji na każdy inny temat. Nie będąc malkontentem, zauważyłem jednak ostatnio niepokojącą prawidłowość. W opiniach rozmówców pogoda jest zawsze zła!

Cóż robić, skoro prezydent naszego kraju pragnie oświetlać mieszkanie żarówkami produkowanymi dziewiętnastowiecznymi metodami? A nowoczesność określa także jako brak suwerenności.

Do dobrych obyczajów, jak sądzę, należy także rzeczowe odpowiadanie na zadane pytania. Tej umiejętności nie posiadło wielu polityków.

Bez względu na to, czy w święta będzie śnieg czy plucha, czy chwyci mróz czy odwilż, najważniejsza jest pogoda ducha.

Chyba wszyscy wiemy, że określenie to oznacza zdeprymowanie, pozbawienie kogoś pewności siebie, wprawienie w zakłopotanie. Ale cóż to jest ów pantałyk? Im bardziej zagłębiałem się w poszukiwania słownikowe, tym bardziej zawikłany stawał się problem.

Incitatus, zawarty w tytule dzisiejszego felietoniku, to koń rzymskiego cesarza z początku naszej ery – Kaliguli. Rumak cieszył się przywilejami większymi niż rzymscy patrycjusze. Ukoronowaniem „kariery” Incytata było mianowanie go konsulem Rzymu. Czy do tego doszło? Zdania historyków są podzielone. W czasie nadawania koniowi stanowiska cesarz Kaligula został zamordowany.

Złe słowa, słowa nienawiści właśnie, nie rodzą się na języku. Ich źródłem jest mózg. Łatwo zakazać wypowiadania niektórych brzydkich lub zawierających groźby wyrazów. Można taki zakaz również w jakiś sposób egzekwować. Problem tkwi w wyeliminowaniu nienawiści z naszych umysłów.

Na pytanie dziennikarza: „Jaki macie koronny dowód na poparcie swojej tezy, że Ziemia jest płaska?” padła jakże zwięzła odpowiedź: „Przecież to ku…a widać!”.

Komunistyczna partia nie dostrzegła, że większości wyborców nie obchodzi sprawiedliwość społeczna, wolność słowa, wolne sądy i inne podobne dyrdymały. Liczy się tylko kasa. Kto „daje” gotówkę – ten dostaje głosy. Żadne ideały nie są ważne! Tę zależność dostrzegła obecnie rządząca władza.